Większość rodziców zawsze się cieszy na myśl o nadchodzącym końcu dnia. To przecież obietnica wolnego czasu, wreszcie chwila dla siebie i trochę sam na sam. Pewnie część z was zaprotestuje i krzyknie, że to nie prawda! Mogę spędzać z moimi pociechami cały dzień i noc! Taa… jasne… Przyznajmy, że większość czuje to samo. Bywa, że te 2-3 godziny spokoju (prawda, że to niewiele?) czasem są przerywane rożnymi nagłymi wypadkami…
Wczoraj wieczorem ja i Ruda – wreszcie wolni od godziny 21:00 – miło marnotrawiliśmy czas, kiedy to około 23-ej usłyszeliśmy niepokojące, płaczliwe dźwięki dobiegające z sypialni chłopaków.
Po zaglądnięciu do środka i weryfikacji osobnika okazało się, że to Misiek. Pierwsza diagnoza – coś mu się przyśniło – niestety okazał się nietrafna. Miśka bolał brzuch. Szybciutko zabraliśmy go do naszej sypialni, bo biedak jęczał i płakał, że go boli brzuszek, a nie chcieliśmy obudzić Jaśka – jeszcze tylko tego by brakowało. Ruda na wszelki wypadek go wypytała, gdzie dokładnie boli, aby nie było wątpliwości, czy to przypadkiem nie wyrostek. Próbowaliśmy wszystkiego żeby młodego uspokoić: miętowa herbata, masowanie, termofor… Młody latał po łóżku albo do ubikacji (gdzie zwymiotował całą herbatkę) krzyczał i wił się po nas.
– Tato! Strasznie się denerwuję, bo mnie boli!
– Pomasować cię?
– Tak Tato! – A po chwili – Ty mnie pomasuj Mamo! Denerwuję się, daj mi pić!
W końcu zaproponowaliśmy mu oglądanie bajki, żeby go trochę czymś zająć. Przeniosłem Miśka przed telewizor, a młody wybrał ulubioną ostatnio rybkę Nemo.
Dobrych 20 minut później widać było, że Misiek wyraźnie się rozluźnił, skurcze odpuściły, więc zaczął po swojemu komentować film z pamięci. W pewnym momencie zobaczyłem scenę, w której bohaterowie – Marvin (Tata Nemo) i Doris – po ucieczce sprzed paszczy rekina i uniknięciu kontaktu z minami morskimi, obudzili się na wraku okrętu podwodnego. Chcąc sprawdzić wiedzę mojego dziecka, spytałem:
– Wiesz co to jest?
– Co?
– To jest wrak okrętu podwodnego.
– Wiem Tato, Kotka Pusia ma łódź podwodną
– Aha…
Nic mądrzejszego nie mogłem z siebie wydusić. Dla mnie wrak okrętu podwodnego kojarzy się z niemieckim U-bootem, II wojną światową czy filmami "Das Boot" i "Polowanie na Czerwony Październik", czyli prawdziwie męską przygodą! Kino akcji na najwyższym poziomie.
A dla mojego syna to taka łódź, jaką ma Kotka Pusia… Z żółtego koca… Poszedłem spać ogłupiały.